Historyczne i owiane tajemnicą uliczki oraz place Lublina. A wśród nich gęsta atmosfera i nieuchwytny morderca, który zabija „subtelnie”, ale z premedytacją. Tworzy inscenizację niezrozumiałą dla lubelskiej policji oraz „trędowatego” prokuratora. Kim jest zabójca, posługujący się dziecinną wyliczanką Raz, Dwa, Trzy, Baba Jaga patrzy.
Szlam
Autor:
Andrzej Mathiasz
Ocena:
6/10
Książkę kupisz w: Sklep
Szlam jest mocnym kryminałem z wieloma
wyrazistymi, a nawet przejaskrawionymi postaciami oraz mocno poplątanymi
wątkami pedofilskimi. A wszystko zaczyna się w samym centrum Lublina, gdzie dwie nastolatki odnajdują penisa nadzianego
na plastikowy widelec i umazanego w keczupie. Szok?
Nie tylko dla czytelników, ale również dla
prowadzących sprawę, czyli przeniesionego z Warszawy prokuratora Adam Szmyta
oraz ekscentrycznej komisarz Anety Brudki. Poszukiwania ciała szybko kończą się
sukcesem. Zbrodnia niby niebrutalna – cios w głowę i odcięcie przyrodzenia, co
skutkowało powolnym wykrwawieniem się ofiary.
Do zabójstwa przyznają się od razu dwie
kobiety. Czyżby rozwiązanie było tak blisko? Niestety… pojawienie się
kolejnych, okaleczonych ciał ukazuje prawdziwe oblicze mordercy. Tym bardziej
że męskie genitalia pojawiają się w ośrodkach kultu religijnego. Przynosi to na
myśl wątek pedofilii w Kościele, ale czy naprawdę o niego chodzi?
Nieudolność prokuratora i komisarz próbuje
naprawić psycholożka podkomisarz Magdalena Choroba. Tylko jak to zrobić, skoro
każde z nich zmaga się z własnymi, traumatycznymi problemami oraz wzajemną
niechęcią?
Śledczy odnajdują punkty wspólne,
organizują zasadzkę, powracają do starych zlekceważonych spraw. To wszystko
doprowadza do…. kolejnej ofiary. Kto tak naprawdę zabija? Czy życie śledczych
nie jest zagrożone?
Andrzej Mathiasz stworzył ciekawą fabułę,
różnorodną kreację bohaterów oraz tajemniczą grozę na skutek miejsca akcji.
Niestety „Szlam” mogę określić tylko jako dobry kryminał. Przede wszystkim za
dużo wątków, szczególnie tych pobocznych, które spowodowały zamieszanie i
niezrozumienie, a nic nie wnosiły do śledztwa.
Ponadto, wielokrotne wtrącenia,
burzyły szybkość czytania. Jak dla mnie były one zupełnie niepotrzebne.
Przeciągały tylko powieść. Doczepię się również do zakończenia. Mam wrażenie,
że autor przekombinował. Wiem, jaki miał cel. Ukrycie tożsamości, ale bez
przesady… Mam poczucie jakby książką była nieco
przegadana kosztem konkretnej akcji.
Ostatecznie „Szlam” oceniam na 6/10.
Dziękuję wydawnictwu Replika z egzemplarz
i możliwość recenzji.
Moje poprzednie posty:
Szanowny autorze "dziękuję", na końcu słowa dziękuję jest "ę"(podobnie jak w słowach gratuluję czy piszę). Zarowno w postach na fb, na blogu jak i w wywiadach pisze pan to słowo z błędem. To nie hejt. To konstruktywne zwrócenie uwagi na notorycznie popełniany błąd. Bardzo proszę, aby zwrócił pan na niego uwagę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOooo dzięki. Nareszcie ktos zwrocil uwage na to "dziękuję".... a "nadzianego na plastikowy widelec, a nie plastikowego widelca. Jakos tak razi w oczy.... serdecznie pozdrawiam - wierna fanka
OdpowiedzUsuń