Brutalny seks, poniżenie, pieniądze i próba wywołania uczuć u pięknej, ale bezwzględnej Pani Prezes. Z powieściami romantycznymi czy bardziej erotycznymi jest u mnie podobnie jak z fantastyką. Nie gustuje, lecz od czasu do czasu coś spróbuje przeczytać. I tak też było z książką „Dwanaście warunków Pani Prezes” pióra Marty Mildy. Co mogę powiedzieć?
Tytuł:
„Dwanaście
warunków Pani Prezes”
Autor:
Marta Milda
Ocena:
6/10
Kupisz ją w:
Pozycja dobra, ale nie urzekła mnie do końca. Marta Milda (pseudonim) stworzyła na kratach dzieła historię dwóch osób. Dwudziestoletniego studenta Michała, który ledwo wiąże koniec z końcem, pracują dorywczo na myjni, utrzymując siebie oraz pomagając schorowanej mamie. Natomiast na drugiej stronie bieguna znajduje się Marta – bogata i bezwzględna Pani Prezes, traktująca ludzi z góry, nieznająca litości i zawsze dostająca to na, co ma ochotę.
A ma ochotę na Michała. Mężczyzna
posiada wiele cech jak dobroć, szczerość, pracowitość. Ale przede wszystkim
wygląd, przez który żadna dziewczyna nie może mu się oprzeć. Pani Prezes
proponuje chłopakowi jedną noc za dużą kwotę pieniędzy. Początkowo Michał
opiera się. W końcu ulega, mimo że seks za pieniądze uważa, za coś
niemoralnego.
źródło: wydawnictwonovaeres.pl |
Szybko okazuje się, że seks, który
oczekuje od wybranka, jest brutalny i poniżający. Michał ponownie nie umie
oprzeć się, odkrywając w sobie pokłady wściekłości. Uczestnicząc w tym, czuje
się okropnie, ale chce więcej…. Prawdziwego związku.
Marta nie może pozwolić na taki układ.
Dla niej to tylko seks spełniający jej najdziksze pożądanie. Czy upór Michała i
rzucone przez niego wyzwanie nie skruszy jej skamieniałego serca.?
Zakończenie jest zaskakujące, lecz jak
dla mnie mocno spłycone i te z rodzaju bardzo klasycznych. Podobnie fabuła –
część wydarzeń autorska mocno rozbudowała, a inne mocno skróciła. Nie do końca
podobało mi się przedstawienie sfery mentalnej i uczuciowej Michała. Spokojny,
biedy chłopka, opędzający się od dziewczyn, gardzący ostrym seksem, zmienia się
o 180 stopnie już przy pierwszym współżyciu. Chociaż spory plus za wykreowaniu
jego uporu w dążeniu do związku.
A ostatni plan zdobycia kobiety – nie,
nie, nie. Nie kupuje tego. Żałuje również, że wątek wzajemnej relacji Marty z
mamą Michała był tylko wspomniany. Jedna rozmowa i koniec. Przechodzimy
praktycznie od razu do zakończenia.
Podsumowując, „Dwanaście warunków Pani
Prezes” oceniam na ocenę 6/10. Ma kilka plusów i minusów. Natomiast czytelnik
gustujący w tym rodzaju literackim na pewno znajdzie coś dla siebie.
Moje
poprzednie posty:
Przynajmniej wiadomo, żeby nie marnować czasu i kupić coś bardzo wartościowego :)
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł mnie odstraszył. Greya jeszcze dałam radę, ale to już chyba mnie przerasta :)
OdpowiedzUsuńGreya nie czytałem :-)
UsuńCoraz częściej odnoszę wrażenie że pisanie powieści tego typu to stapanie po cienkim lodzie... Ja osobiście zachwyciłam się Greyem jako studentka, a teraz jakoś nie mogę takich książek strawic 😁
OdpowiedzUsuńNom coś w tym jest ale coraz więcej osób pisze dzieła w tym gatunku.
UsuńTytuł posta odstrasza! Ale okładka książki bajeczna
OdpowiedzUsuńMuszę ją wreszcie przeczytać i porównać swoje odczucia z tą recenzją. Czeka na półce.
OdpowiedzUsuńJa nie gustuję w tego typu książkach, więc na pewno się nie skuszę.
OdpowiedzUsuń