niedziela, 29 września 2019

Krzysztof Bochus: „Nigdy nie jestem zadowolony do końca z tego, co stworzyłem”



"Moim marzeniem jest, aby czytelnicy uznali moje książki za wartościowe czytadła i smakowali je tak, jak smakuje się ulubiony utwór muzyczny" – tak o swoim skrytym literackim marzeniu opowiada wybitny pisarz retro kryminału, Krzysztof Bochus, z którym udało się zamienić kilka zdań.


Krzysztof Bochus autor takich powieści jak: „Czarny manuskrypt”, „Martwy błękit”, „Szkarłatna Głębia”, „Miasto Duchów” czy „Lista Lucyfera” opowiedział mi o swoich początkach literackich, wyborze miejsca akcji oraz… o najnowszej powieści z Adamem Bergiem w roli głównej!


Krzysztof BochusJak zaczęła się Pana przygoda z pisarstwem?

Przez wiele lat byłem zawodowym dziennikarzem, wykładałem na wyższej uczelni, parałem się marketingiem.
Napisałem wiele tekstów i artykułów, ale wszystko to były formy krótsze i bardziej ulotne. Pomysł napisania rasowego kryminału w scenerii krzyżackich zamków chodził mi po głowie od lat, ale zawsze brakowało mi czasu na realizację tego zamierzenia. Właściwy moment nadszedł w 2016 roku. Wpadłem wtedy w poważne tarapaty zdrowotne. Żeby nie myśleć o czekającej mnie operacji, zacząłem pisać „Czarny manuskrypt”. Już pierwsze wydawnictwo, do którego trafił maszynopis – warszawska Muza – zgodziła się na wydanie powieści. Co więcej, zaproponowała podpisanie umowy na tom następny. I tak to się zaczęło…

Skąd pomysł na taki kryminał? Dlaczego akurat kryminał mocno osadzony w realiach historycznych.

Pisarze poszukują własnej ścieżki, chcą zostawić odcisk palca odróżniający ich od innych. Ja wymyśliłem sobie powieści, w których fikcja literacka spotykać się będzie z prawdą historyczną. A dlaczego właśnie z historią? Może dlatego, że gdybym nie został pisarzem, pewnie odnalazłbym się w roli badacza przeszłości. Lubię historię, uważam, że to matka nauk. Tworzę dla osób w jakiejś mierze podobnych do mnie: szukających w kryminałach nie tylko intrygi i akcji, ale także wartości dodanej, jaką są moje ulubione wątki, dotyczące zagadek historii, dzieł sztuki, szyfrów i kodów kulturowych, dziejów Wolnego Miasta Gdańska czy arcydzieł zaginionych w czasie wojny.
Moim marzeniem jest, aby czytelnicy uznali moje książki za wartościowe czytadła i „smakowali” je tak, jak smakuje się ulubiony utwór muzyczny.

Dlaczego akurat wybrał Pan Gdańsk do w serii o Radcy Abellu?

Krzysztof Bochus
Lubię Gdańsk, mieszkałem w nim. Mam wrażenie, że znam jego jasne, ale i ciemne strony. Poza tym Pomorze gdańskie ze swoją złożoną wielowarstwową historią i wspaniałymi zabytkami to bardzo wdzięczne tworzywo literackie. Proszę pamiętać, że oryginalna sceneria zawsze była w literaturze jednym ze sposobów na wyróżnienie ich powieści. Marek Krajewski opisał już Breslau, Grzegorz Kalinowski przedwojenną Warszawę, a Ryszard Ćwirlej w czasach nam bliższych – Wielkopolske z czasów MO i realnego socjalizmu. Mnie zamarzyło się napisanie mrocznej, esencjonalnej sagi kryminalnej dziejącej się na moim rodzinnym Pomorzu. To tutaj odnalazłem idealną scenerię dla moich powieści utrzymanych w duchu noir: krzyżackie zamczyska i podziemne krypty, majestatyczne katedry i wille zamożnych mieszczan, nabrzeża i zaułki portowych miast. Dlatego fabułę pierwszej powieści pt. „Czarny manuskrypt” umieściłem w przedwojennym Marienwerder (Kwidzyn) oraz Marienburgu (Malbork). „Martwy błękit” drugi dzieje się w Wolnym Mieście Gdańsku, a „Szkarłatna głębia” na zamieszkałej przez menonitów Mierzei Wiślanej. W ostatnim tomie tej serii pt. „Miasto duchów”, powracam do Gdańska końca roku 1944, żyjącego w przeczuciu ostatecznej zagłady.

Która z pozycji sprawiła Panu najbardziej satysfakcji, a która przysporzyła najwięcej trudności?

Krzysztof Bochus
To trudne pytanie, wszystkie dzieci moje są… Poza tym nigdy nie jestem zadowolony do końca z tego, co stworzyłem. Ten typ tak ma… To przypadłość, która pozostała mi z czasów, kiedy byłem dziennikarzem i redaktorem naczelnym, ciągle poprawiającym cudze teksty. Myślę jednak, że najwięcej satysfakcji sprawiły mi „Lista Lucyfera” oraz „Miasto duchów”. Pierwsza z  nich była próbą sił w  nowym dla mnie współczesnym gatunku, wychodzącym poza obszar retro kryminału. Bardzo ciepłe przyjęcie tej powieści i jej sukces sprzedażowy sprawiły mi wiele radości. Bardzo ucieszyło mnie też dobre przyjęcie „Miasta duchów” przez rynek. Moim marzeniem było zakończenie całej serii  mocnym, wartościowym akordem – a wbrew pozorom nie jest to łatwe. Książka miała udany debiut, ale nigdy nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca. Życie nauczyło mnie pokory. Im więcej skromności na starcie, tym lepiej smakuje późniejsze powodzenie. A najwięcej trudności przysporzył mi chyba „Czarny manuskrypt”. Pewnie dlatego, że to była moja pierwsza pełnowymiarowa powieść.

Ile czasu zajmuje Panu napisanie kolejne pozycji?

Jako pisarz przykładałam dużą wagę do stylu opowieści oraz tzw. researchu.  Nie interesują  mnie wyścigi na ilość książek wydanych w ciągu roku. Moim celem i ambicją jest wypuszczanie książek , pod którymi z czystym sumieniem mogę się podpisać i  z których będę dumny. Dlatego tworzę stosunkowo wolno. Czynie jednak stale postępy na tym polu, co wynika zapewne z nabytej wprawy.  Ostatnią książkę pisałem przez około pół roku, pierwszą (z przerwami) przez trzy lata.

Ogłosił Pan, że rozpoczyna pisanie kontynuacji losów Adama Berga. Uchyli Pan rąbka tajemnicy co do fabuły?

Krzysztof BochusTo będzie oddzielna opowieść, jej fabuła może być zaskoczeniem dla czytelników oczekujących prostej kontynuacji „Listy Lucyfera”. „Boski znak”, bo taki tytuł nosi książka, utrzymana będzie w konwencji  thrillera z mocno rozbudowanym wątkiem sensacyjnym. Tym razem Adam Berg prowadzi swoje dziennikarskie śledztwo nie tylko w kraju, ale także  w miejscach tak egzotycznych i barwnych jak Karaiby i Sycylia. Nie zabraknie moich ulubionych motywów: śmiertelnie niebezpiecznych sekretów, zaginionych dzieł sztuki, kodów i szyfrów oraz wielkich namiętności.

Kiedy premiera?

Jeśli wszystko pójdzie dobrze – to wiosna przyszłego roku. Razem z moim wydawcą, Skarpą Warszawska, zaplanowaliśmy, że „Boski znak” będzie miał swoją premierę podczas marcowych targów książki w Gdańsku. To dla mnie szczęśliwe miejsce. I niech tak pozostanie.

 Książki autorstwa Krzysztofa Bochusa (Kupisz w: Księgarnia)


„Czarny manuskrypt”

Krzysztof Bochus


„Martwy błękit”

Krzysztof Bochus

„Szkarłatna Głębia”

Krzysztof Bochus

„Miasto Duchów”

Krzysztof Bochus

 „Lista Lucyfera”

Krzysztof Bochus


8 komentarzy:

  1. Wszystko co wychodzi z pod ręki Pana Krzysztofa Bochusa ma ten niezapomniany kryminalny smaczek literacki. przeczytałam wszystkie części kryminałów noir oraz współczesną ' listę Lucyfera" . Czekam na " Boski znak"

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa rozmowa, zachęca do sięgnięcia po książki tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Do nadrobienia mam jeszcze "Miasto duchów", w luźnej formie, ale wciągnęłam się w serię. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię czytać wywiady :) Można w nich zawsze znaleźć dużą dawkę inspiracji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię czytać takie rozmowy z autorem, utwierdza mnie to potem w przekonaniu dlaczego lubię danego autora

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nic miałam okazji czytać nic tego autora, ale może to się zmieni ��

    OdpowiedzUsuń