Dla mnie każda kolejna premiera oznacza spory stres. I tak jest przynajmniej do pierwszych recenzji – stwierdził Robert Małecki podczas wspólnej miłej pogawędki. Rozmowie poświęconej nie tylko najbliższej premiery „Wady”, ale również prawdziwemu debiutowi Roberta Małeckiego, jego zainteresowaniom pozaliterackim, a także małej zagadce!
fot. Mikołaj Starzyński |
Rozmowie poświęconej nie tylko najbliższej premiery „Wady”, ale również prawdziwemu debiutowi Roberta Małeckiego, jego zainteresowaniom pozaliterackim, a także małej zagadce!
Adam
Widerski: Wielkie gratulacje z okazji otrzymania nagrody
Kryminalnej Piły. Liczył Pan po cichu na taki sukces?
Robert
Małecki: Dziękuję
bardzo! To chyba tak już jest, że przy okazji nominacji do nagród literackich
liczy się, podświadomie, na końcowy sukces. Ale jednocześnie zdawałem sobie
sprawę, że powieści pozostałych autorów startujące w konkursie są znakomite,
więc poziom był bardzo wyrównany. W każdym razie cieszę się z tej nagrody
ogromnie! To pierwsze tak ważne dla mnie ogólnopolskie wyróżnienie za mój kryminał.
Zadebiutował Pan na rynku wydawniczym w
2016 r. powieścią pt. „Najgorsze dopiero nadejdzie”, jednak to nie był Pana
debiut. Pierwsza powieść powstała siedem lat wcześniej….
To prawda. Swoją pierwszą pisarską
przygodę rozpocząłem w 2009 roku, tuż po tym, jak przeczytałem pierwszą dla
mnie powieść Harlana Cobena. Była to książka pt. „Najczarniejszy strach”.
Pomyślałem sobie, że może warto spróbować swoich sił i sprawić, żeby po pierwsze
napisać własny thriller, a po drugie, wydać go. To pierwsze się udało, to
drugie – na szczęście – już nie. Powieść była źle skonstruowana oraz źle
napisana.
Co
to była za książka?
„Splot”. Taki miała tytuł, a opowiadała
o losach Marka Benera. Wtedy ta postać narodziła się w mojej głowie. Właściwie
postać i jej traumatyczna historia, którą rozwinąłem potem we właściwym
debiucie powieściowym – „Najgorsze dopiero nadejdzie” oraz w kolejnych
częściach toruńskiej trylogii.
Dlaczego
nie opublikował ją Pan w szerszym zakresie?
Właśnie dlatego, że „Splot” nadawał się
jedynie do tego, żeby wydrukować go w pięciu egzemplarzach, które do dziś leżą
w ciemnym kącie mojej szafy (śmiech).
Początki
kariery autorskiej były naprawdę trudne. Jak Pan je ocenia z perspektywy lat i
odniesionego sukcesu?
W sumie to nie było tak dawno.
Zadebiutowałem dopiero we wrześniu 2016 roku i wciąż dobrze pamiętam te chwile
i te emocje, które mi wówczas towarzyszyły. Początki chyba zawsze są trudne, a
wynika to z faktu, że nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Chociaż dzięki
temu, że brałem udział w warsztatach literackich i miałem kontakt z uznanymi
pisarzami, wiedziałem, że na jakikolwiek sukces trzeba pracować w tej branży
latami i mieć na koncie dobrze sprzedające się opowieści.
Czeka
Pan z niecierpliwością na dzień premiery? Czy radość z wydania książki już nie
taka jak wcześniej?
To, jak sądzę, dla każdego autora jest
zawsze moment szczególny, bo każda nowa powieść jest zupełnie nową historią. A
wszystkim nam zależy, żeby nasze powieści były dobrze przyjęte przez
czytelników. Chcemy, aby wciągały na długie godziny, a najlepiej, żeby ktoś
zarwał noc, wsiąkając w opowiadaną historię. Dla mnie każda kolejna premiera
oznacza spory stres. I tak jest przynajmniej do pierwszych recenzji.
A 15 maja już niedługo… „Wada” jest bez wad?
Niech ocenią to czytelnicy. W każdym
razie „Wada” jest opowieścią o trudnym policyjnym śledztwie, w którym nie ma
ofiary, narzędzia zbrodni ani sprawcy. Jednocześnie, komisarz Bernard Gross
wraca do sprawy sprzed trzydziestu lat - tajemniczego zaginięcia kobiety. Mam
nadzieję, że powieść spełni oczekiwania czytelników, którym spodobała się
Skaza.
Mam taką nadzieję!
A
kiedy „Zadra”?
Siadam właśnie do jej napisania. Jeśli
wszystko pójdzie w dobrą stronę, to powieść będzie miała premierę w
październiku tego roku.
Inną
Pana pasją jest muzyka i zespół Dżem. Dlaczego akurat on?
Dlatego, że muzycznie to jeden z
najlepszych polskich zespołów rockowych, z dobrymi, prawdziwymi i szczerymi do
bólu tekstami. Muzyka tego zespołu towarzyszy mi od wczesnych lat i za każdym
razem, gdy słyszę dobrze znane dźwięki, mam gęsią skórkę.
W czym pomaga Panu muzyka?
Jest znakomitą inspiracją do tworzenia
kryminalnych historii. O dziwo, dla całej serii z komisarzem Bernardem Grossem
inspiracją nie są utwory Dżemu, a genialne płyty Marka Knopflera, utwory
nostalgiczne, przesiąknięte często smutkiem, ale ze wspaniałą linią melodyczną
i równie znakomitymi tekstami. Uwielbiam go słuchać i cieszę się, że już w
lipcu pojadę na jeden z jego dwóch koncertów w Polsce.
Mała
zagadka - wyobraźmy sobie, że jedzie Pan
na bezludną wyspę i może zabrać tylko jedną książkę (nie swoją). Tytuł książki
to?
„Hipotermia” Arnaldura Indridasona. W
tym gatunku nie znalazłem jak dotąd lepszej powieści.
Biografia
autora: Robert
Małecki (ur. 1977 r.) politolog, filozof i dziennikarz, a także nauczyciel
kreatywnego pisania. Przede wszystkim jednak w równej mierze autor i czytelnik
kryminałów. Uznawany za jednego z najlepszych polskich specjalistów w tej
branży. Zdobywca głównej nagrody Kryminalnej Piły za Skazę, okrzykniętą
najlepszym kryminałem miejskim 2018 roku. Kryminalne serca czytelników zdobył
świetnie skonstruowaną, mroczną i wciągającą do ostatniej strony trylogią z
Markiem Benerem (Najgorsze dopiero nadejdzie, Porzuć swój strach, Koszmary
zasną ostatnie).
Wszystkie książki do nabycia TUTAJ!
źródło
biogramu i okładek: czwartastrona.pl
Przyznam, że nie znam ale tez nie gustuje w polskiej literaturze, chociaz sporo czytam.
OdpowiedzUsuńO Robercie Małeckim słyszałam, aczkolwiek nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z jego twórczością. Myślę, że jego książki mogłyby mnie zaciekawić. Świetny wywiad :)
OdpowiedzUsuńCiekawa rozmowa, książki również wydają się interesujące.
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych pisarzy. Myślę, że napisze jeszcze wiele dobrych książek. Ciekawa rozmowa.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nigdy takich książek jakoś mnie one nie do końca interesują
OdpowiedzUsuńNie znam tego autora, a bardzo ciekawie opowiada, muszę zerknąć.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tego autora. Chyba trzeba spróbować poznać jego twórczość.
OdpowiedzUsuńKsiążki, po które z zainteresowaniem sięgnę, ma je już na oku, teraz czekam na okazje. :)
OdpowiedzUsuńTo raczej klimaty dla mojego męża ;-)
OdpowiedzUsuńJa raczej po nie nie sięgnę ale znam kogoś komu się spodobają na bank!
OdpowiedzUsuń