„Zabieram się za nową powieść-wyzwanie”
Mimo zabiegania, wakacji oraz pisania kolejnego dzieła, uciąłem bardzo miłą pogawędkę z Adrianem Bednarkiem, autorem książek popularnie zwanych „Diabełkami”, czyli cyklu o adwokacie, mordercy Kubie Sobańskim.
Jak
zaczęła się Pana współpraca z wydawnictwem Novae Res?
Adrian Bednarek: Współpraca z wydawnictwem zaczęła się dość dawno. O ile mnie pamięć nie myli jesienią 2013 roku. Jak? Wysłałem tekst - „Pamiętnik Diabła”, który został zaakceptowany przez Wydawnictwo. Zaproponowano mi umowę i rozpoczęła się nasza współpraca. Warto dodać, że wówczas byłem nikomu nieznanym debiutantem.
Adrian Bednarek: Współpraca z wydawnictwem zaczęła się dość dawno. O ile mnie pamięć nie myli jesienią 2013 roku. Jak? Wysłałem tekst - „Pamiętnik Diabła”, który został zaakceptowany przez Wydawnictwo. Zaproponowano mi umowę i rozpoczęła się nasza współpraca. Warto dodać, że wówczas byłem nikomu nieznanym debiutantem.
Skąd
pomysł na głównego bohatera Kubę Sobańskiego? Dość nietypowy- morderca, adwokat, który broni innych
morderców.
Pomysł, jak większość na moje książki,
wziął się z potrzeby przeżycia nowej przygody. Przed napisaniem „Pamiętnika
Diabła” byłem ciekaw, co czuje seryjny morderca, jak się zachowuje, dlaczego
zabija, jakie motywy nim kierują. Najlepszym sposobem, żeby się przekonać, było
napisanie książki o takiej osobie. Poza tym uważałem, że to świetny pomysł na
książkę. Nadal tak uważam.
Adwokat wyszedł z przypadku.
Potrzebowałem jakiegoś zawodu dla Kuby. Ciągle zastanawiałem się, kim mógłby
być. Wiadomo, gość lubi forsę, a jednocześnie powinien być na bieżąco z prawem
karnym. W końcu dobrze wiedzieć co mu grozi i co można przeciwko niemu
wykorzystać. Uznałem, że najlepszy będzie adwokat. To, kogo broni wyszło mi
samo, z tworzenia fabuły.
Od
razu zamierzał Pan stworzyć kolejne części?
Na początku nie miał być to cykl. Pisząc
pierwszą część, nie wiedziałem, dokąd mnie zaprowadzi. Chęć kontynuowania
przygody, sprawdzenia jak Kuba się rozwija, zmienia się wraz z wiekiem, kogo
spotyka na swojej drodze, zaowocowała kolejnymi częściami.
Czy
przewidywał Pan sukces, kiedy wydawano Pamiętnik Diabła?
Nie przewidywałem, ale oczywiście
wierzyłem w niego. Zakładałem, że on nastąpi. Gdybym myślał inaczej w ogóle, nie
byłoby sensu siadać do pisania. Mam już całą serię i zatwierdzone kolejne
powieści do publikacji, a ja wciąż nie uważam, że osiągnąłem swój cel. Mogę
powiedzieć, że jestem co najwyżej na dobrej drodze do jego osiągnięcia, czyli
sukcesu autorskiego.
Jakie
mógłby Pan dać wskazówki dla osób, które chcą wydać swoją twórczość?
Bazując na własnym doświadczeniu, mogę
powiedzieć, że należy wierzyć w moc swojej twórczości i uparcie dążyć do celu.
A przede wszystkim bardzo dużo pisać. Sam nie mając żadnej gwarancji
publikacji, będąc kompletnie nieznanym pisarzem, napisałem ponad dziesięć powieści.
Wiem, że gdybym tego nie zrobił, nigdy nie znalazłbym się w miejscu, w którym
jestem. Jeśli ktoś chce traktować pisanie na poważnie, to musi się ono stać
nieodłączną częścią codzienności.
Trzeciego
października zobaczymy twórczość Pana w innej odsłonie. „Skazany na zło”….
Całkowicie odmienna powieść od „Diabełków”?
„Skazany na zło” to bardzo stara
książka. Napisałem ją wiosną 2014, zaraz po skończeniu „Procesu Diabła”. Długo
czekała na swoją szansę. Jest to thriller, głównym bohaterem nie jest jednak
seryjny morderca. Recenzenci, którzy ją czytali twierdzą, że jest zupełnie inna
niż „Diabełki”. Powieści mają mi zapewnić frajdę podczas
pisania. „Skazany” tę rolę wykonał, więc powinien zapewnić sporo dobrej zabawy
czytelnikom.
W
planach jeszcze kolejna książka? Jakieś szczegóły?
W tym roku napisałem dwie powieści.
Pierwszą z nich thriller pt. „Córeczki” właśnie poprawiam, żeby wysłać jako
propozycję Wydawcy. Zaraz po zakończeniu poprawek zabieram się za nową
powieść-wyzwanie. Na razie napisałem prolog i już nie mogę się doczekać, żeby
rozbujać akcję. Natomiast „Skazany na zło” jest ostatnią
książką wydaną w tym roku. W przyszłym pojawią się trzy nowe powieści. Już
trwają nad nimi intensywne prace redakcyjne. Szczegółów nie zdradzę, wolę
odkrywać karty po kolei. W tej chwili priorytetem jest premiera „Skazanego na
zło”.
Adrian Bednarek - urodzony w 1984 r. w Częstochowie, absolwent Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Autor od wielu lat fascynuje się tematyką kryminalną, w tym postaciami seryjnych morderców i II wojną światową. Jest także fanem żużlu i właścicielem firmy handlowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz